Trudno jest się nam uwolnić od motoryzacji nawet w wolnym czasie. Kiedy dowiedzieliśmy się, że w ryskiej odsłonie mistrzostw Europy w rallycrossie będzie startować dwóch polskich kierowców, czyli Dariusz Topolewski i Marcin Gagacki, nie mieliśmy wyboru. Stwierdziliśmy, że musimy pojechać, by kibicować im w tej imprezie.
Zapakowaliśmy się w sześciu do campera Ford Transit i ruszyliśmy w ponad 700-kilometrową trasę na północny wschód Europy. Wyjechaliśmy po godzinie 22.00 z siedziby SolidGarage, a już około 9:00 rano byliśmy na campingu blisko centrum Rygi. Następnego dnia, wypoczęci z samego rana ruszyliśmy całą ekipą na tor rajdowy Biķernieku trase.
Impreza okazała się hitem. Co do poziomu sportowego, cóż, nie trzeba dodawać, że mieliśmy do czynienia z najlepszymi kierowcami tej dyscypliny w Europie i na Świecie. Nawet przez chwilę nie mogliśmy się nudzić. Zresztą siedzieliśmy na trybunach wśród kilku tysięcy entuzjastów sportów motorowych z całego kontynentu, którzy stworzyli naprawdę fajną atmosferę.
Organizator też stanął na wysokości zadania. Mimo obostrzeń covidowych mogliśmy się czuć zupełnie swobodnie i na trybunach, i w strefie zawodników, gdzie w spokoju przyglądaliśmy się pracy mechaników, która interesowała nas na równi z konkursem.
Jedyny zawód to słabe wyniki kierowców z Polski. Najpierw dyskwalifikacja Gagackiego, potem pech Topolewskiego, który nie ukończył jazdy, bo ogień zajął jego samochód. No cóż, w tym sporcie takie przypadki zdarzają się nierzadko.
Humor poprawiła nam wycieczka po średniowiecznych uliczkach hanzeatyckiej Rygi. Miasto zrobiło na nas swojskie wrażenie. Nieco przypominało nam Gdańsk. Skorzystaliśmy też z okazji zobaczenia północnej części bałtyckiego wybrzeża. Zresztą zobacz wszystko to na filmie.